poniedziałek, 25 maja 2015

Wybory prezydenckie 2015r.

   Andrzej Duda raźnym krokiem wszedł do swojego gabinetu prezydenckiego. Tak, teraz z dumą mógł powiedzieć, że ten szczególny kawałek podłogi był jego; wygrał te cholerne wybory i pobił Bronka. Walić, że obiecał mnóstwo rzeczy - głupi lud i tak nic nie zauważy.
   Tak, Andrzej miał naprawdę powody do dumy. Ale nie miał powodów do zaskoczenia… aż do teraz.
   - No siemka! - wrzasnął niski blondyn, beztrosko majtając nogami, siedząc na biurku prezydenta. I nawet nie było ważne, dlaczego ten akurat blondyn z beztroskim wyrazem twarzy wlazł do jednego z najbardziej strzeżonych pomieszczeń kraju; po głowie prezydenta chodziły raczej pytania w stylu: Dlaczego on ma spódnicę?
   - Ooo, to ty jesteś Andżej Duda? - zapytał chłopak, zeskakując z biurka; świeżo upieczony prezydent był pewien, że blondyn faktycznie powiedział “Andżej”. - Jeeeej! Może nareszcie ktoś wyciągnie mnie z tej dziury budżetowej. Totalnie!
   Blondyn przytulił się do Dudy. Prezydent był, lekko mówiąc, zdziwiony.
   - Przepraszam… - mruknął w końcu Andrzej, odklejając od siebie chłopaka - ale, kim ty do diabła jesteś?!
   - Jestem Polska! - blondyn popatrzył wojowniczo, i kompletnie nie przeszkadzało mu to, że od prezydenta był niższy o jakieś dziesięć centymetrów. - Totalnie najbardziej zafelisty kraj świata! A ty masz mi pomóc, no nie?
   - A… acha - odpowiedział po dłuższym namyśle Duda, jednocześnie szukając przycisku wzywającego ochronę. Zanim jednak zdążył wezwać komandosów, do środka wparował były pan prezydent - Bronisław Komorowski.
   - Bronek, co ty tu do cholery robisz?! - oburzył się blondyn. - Obiecałeś, że nie będziesz mi przeszkadzał, jak będę witał nowego!
   - Kurde, Feliks! - wkurzył się były prezydent. - Nie widzisz, że ten tu to idiota? Dlatego właśnie tak bardzo zależało mi, żeby utrzymać się jeszcze jedną kadencję! Ten tu wsadzi cię do czubków i dopiero będzie afera!
   - A tam, nic mi się nie stanie! - prychnął blondyn; zdezorientowany Duda patrzył się to na Bronisława, to na Feliksa. - Specjalnie założyłem spódnicę, dla jaj, kurde, a ty niszczysz moje wejście smoka. Jak ci nie wstyd!
   Bronisław miał mu coś odwarknąć, ale Duda psychicznie nie wytrzymał.
   - Co się tu, kurwa, dzieje?!
   - Wyrażaj się! - mruknął Feliks, a Bronek westchnął.
   - Ten tu - Bronisław wskazał palcem na Feliksa, który zaczął bawić się jakimś długopisem - to personifikacja Polski.
   Duda chwilę patrzył się na Bronisława w milczeniu. Po pewnym czasie wydukał:
   - Serio?
   - No.
   - I będziemy pracować razem przez caaaałą twoją kadencję! - uśmiechnął się do Dudy Feliks, by dodać mu odwagi.
   Nie pomogło.
   - W co ja się wpakowałem - jęknął Duda; jego duma z zostania prezydentem gdzieś się ulotniła.
   - No i dlatego mówiłem ci, żebyś nie startował w wyborach - przewrócił oczami Bronek.
   Polska rzucił długopisem w Dudę.
   - Do roboty!

   I wtedy Andrzej Duda po raz pierwszy pożałował, że wybrano go na prezydenta.


----
Wróciłam, żyję! Jutro nowy rozdział "Za daleko..." , a na razie przemyślenia o wyborach. 
Serio, tylko taki obraz przychodził mi do głowy, gdy usłyszałam wyniki... xD
W każdym razie -zapraszam do komentowania i ciao! :D

4 komentarze:

  1. Haha świetny pomysł na taki fanfik. Świetne XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie coś pozytywnego po wyborach, już mnie męczą te jęki, zawodzenia i narzekania XD OMG jak ja kocham ten fandom <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorki, że czytam dopiero dzień później, ale nie miałam neta ;-; Skandal!
    Ale jestem, przeczytałam i jak zwykle, nie jestem zawiedziona :P A nawet na odwrót, cieszę się, że w końcu wróciłaś i napisałaś coś tak fajnego!
    Czekam na dzisiejsze "Za daleko..." :D

    OdpowiedzUsuń