Nie
wiem, co się dalej działo: pamiętam tylko krzyk, nawet nie wiem,
czyj. Najprawdopodobniej mój.
Następne,
co pamiętam, to siedzenie w szpitalu w zatłoczonej poczekalni przed
jedną z sal razem z moją matką; trzymała mnie za rękę, co mnie
nieźle zdziwiło.