Teoretycznie
wszystko było w porządku. Facet miał oczy w odpowiednim miejscu i
wystarczającą ilość rąk i nóg. Nawet ubrany nie był jakoś
szczególnie – ot, zwykła kurtka, zwykła czapka, zwykłe dżinsy
i buty. Nie. To było coś innego – coś, co bardziej się
wyczuwało, niż faktycznie wiedziało.
Ale
fakt pozostawał faktem: w tym gościu zdecydowanie było coś
dziwnego, tylko Arthur do końca nie wiedział, co dokładnie.
Facet
poprawił okulary zjeżdżające mu na czubek nosa i uśmiechnął
się. Arthur zamrugał oczami. Kto normalny tak po prostu uśmiecha
się bez powodu?, zastanawiał
się. Pamiętał, że w jego rodzinie nazywało się to „uśmiechaniem
się do wspomnień.” A więc tamten facet miał jakieś
wspomnienia, do których mógł się uśmiechać. Co więcej, można
było wnioskować, że wciąż jest z nimi nie najgorzej, bo nie są
z rodzaju tych upierdliwych wspomnień, które w gruncie rzeczy może
są przyjemne – jak randka z ukochaną dziewczyną – ale
zamieniają się w czysty koszmar, bo przykładowa wybranka okaże
się po prostu kolejną głupią kurwą.
A
więc można było wnioskować, że facet jest szczęśliwy. Nieźle.
To w dzisiejszym świecie niemałe osiągnięcie. Arthur chciałby,
żeby i on mógł być „szczęśliwy”, ale jak na razie nie miał
czasu. Nerwica nie wybiera. I w ogóle nie był pewien, czy samo
szczęście jako takie może w ogóle istnieć. To znaczy… do
teraz. W końcu, jak już ustaliliśmy, tamten facet był ewidentnie
szczęśliwy w pełnym tego słowa znaczeniu.
I
chyba to właśnie było w nim tak dziwne.
Facet
wyciągnął z kieszeni wściekle czerwony notes i zanotował coś,
uśmiechając się pod nosem.
Nagle
Arthur zorientował się, że już od ładnych paru minut wpatruje
się w tego gościa, i zupełnie nie wie dlaczego. Po prostu…
Wydało mu się to… ciekawe? Tak, to chyba odpowiednie słowo; ten
facet był ciekawy. Po
prostu miło było na niego patrzeć. Był w jakiś sposób… inny,
jakby nie do końca pasował do otoczenia, tego całego
wielokolorowego tłumu w pociągu.
Należał do zupełnie innego rodzaju ludzi; czasami zauważa się
ich, gdy idą ulicą albo przesiadują w kafejkach. Są zupełnie
tacy, jak każdy inny – ale właśnie mają w sobie coś zupełnie
obcego, co nie poddaje się żadnym klasyfikacjom, nie da się
wypunktować tej jednej cechy, która ich wyróżnia. Ale to po
prostu widać – coś w ich oczach sugeruje, że są… inni. Jakby
świecili własnym, wewnętrznym światłem.
Facet
westchnął, znów poprawił okularu i podniósł wzrok.
Arthur
szybko udał, że jest zajęty studiowaniem planu miasta
rozłożonego na swoich kolanach,
ale nie mógł zignorować tego dziwnego uczucia, które pojawiło
się w nim przez ten ułamek sekundy, kiedy jasnoniebieskie oczy
tamtego faceta spotkały się z jego własnymi. To uczucie, dziwna
mieszanka zdenerwowania, wstydu i jakieś satysfakcji narastało w
nim powoli, w miarę jak uzyskiwał pewność, że tamten na niego
patrzy. Czemu? Tego Arthur nie mógł zrozumieć. Czy to jest
normalne zachowanie? Zwykły człowiek po prostu odwraca wzrok gdzie
indziej, jakby spotkanie spojrzeń z kimś nieznajomym było w jakiś
sposób obsceniczne, zbyt osobiste.
A
ten jawnie mu się przypatrywał.
Ale
w końcu jakim prawem Arthur mógł go oceniać?! Przecież sam przed
chwilą przypatrywał się mu, sam nie wiedział, jak długo. I
naprawdę, ale to naprawdę czuł się z tym niekomfortowo. Zwykle by
się tak nie zachowywał.
Tyle
że ten facet nie był zwykły, i w tym krył się cały problem.
Arthur
znów, dla próby, rzucił okiem na tego faceta. I znów ich
spojrzenia się spotkały. Arthur szybko odwrócił wzrok,
spłoszony… sam nie wiedział, czym. To po prostu nie wydało mu
się właściwe.
Zauważył
kątem oka, że tamten delikatnie się uśmiecha. Czemu? Znowu?
Odetchnął
głęboko i znów pozwolił, by jego wzrok spoczął na facecie.
Wciąż
na niego patrzył. Na niego.
Arthur
dopiero teraz zauważył, że tamten ma włosy w śmiesznym kolorze –
coś pomiędzy brązem a blondem. To nie był ładny kolor, nigdy się
Arthurowi nie podobał – zbyt ciemny na blond, zbyt jasny na brąz,
nie dawał się dopasować do żadnych z tych kategorii, będąc
sobie tak po prostu jak gdyby nigdy nic wybrykiem natury, zupełnie
niepasującym do niczego.
Ale
w jakiś sposób tamtemu to bardzo pasowało.
Arthur
czuł, że powinien coś powiedzieć, ale nie mógł. Po prostu nie
mógł. Bo i co miał powiedzieć? Cała ta sytuacja była zupełnie
irracjonalna, głupia i bezsensowna, a mimo to wciąż uporczywie
trwała. Ale nie było to nieprzyjemne.
Po
prostu wpatrywali się w siebie bez słowa, bez powodu.
Arthur
z całą mocą odczuł nagle fakt, że są sami w przedziale.
Zebrał
się na uwagę. Odchrząknął. Spojrzał na faceta. Otworzył usta.
I
obudził się.
Przez
chwilę siedział z twarzą opartą o szybę, próbując uświadomić
sobie, co się dzieję, po czym w ułamku sekundy wszystko do niego
dotarło. Nie ma faceta z niebieskimi oczami. Nie ma nikogo. Jest tu
sam i najwyraźniej jego chora wyobraźnia ma się jak najlepiej.
-
Wariuję – powiedział cicho do siebie i pokręcił głową.
Spojrzał na zegarek. Już czas,
pomyślał i chwycił swoją walizkę w dłonie. Rzucił wzrokiem na
przedział, by sprawdzić, czy niczego nie zapomniał, i zauważył
coś dziwnego.
Notes.
Czerwony. Ten sam, który miał tamten facet.
Arthur
ostrożnie podniósł notes, jakby przedmiot miał zaraz się na
niego rzucić.
Wypadła
z niego kartka.
Gwiazdy
świecą dziś dla ciebie.
---------------------
Uchu. Znowu USUK... Mocno ten ship wlazł mi w krew - pewnie przez to, że strasznie utożsamiam się z Arthurem >.< . Chcecie z tego dłużą opowieść? Może zostawić to jako shota?
W każdym razie - pozdrawiam, dziękuję za komentarze! Ciao! <3
W każdym razie - pozdrawiam, dziękuję za komentarze! Ciao! <3
Ja to ujme tak... Pisz dalej! XD i pisz więcej! I USUK'i jak najbardziej! Ale też cuś innego tam wciśnij :v ~Fella2P
OdpowiedzUsuńKontynuuj!! To aż się prosi o ciąg dalszy ^^ tak zostawione pozostawia niedosyt :/ przynajmniej według mnie ^^
OdpowiedzUsuńKontynuuj. Na pewno nie wygląda to na one-shot i to po prostu potrzebuje dalszego ciągu. A poza tym jak zwykle wszystko super. ^^
OdpowiedzUsuńAha i gdybyś miała kiedyś czas i chęci fajnie by było jakbyś napisała EngPol. Tak, EngPol. XD To może być zwykły one-shot. Chciałabym zobaczyć jakby to wyglądało, a opowiadania w twoim wykonaniu są naprawdę świetne. Poza tym to taki nietypowy ship (który lubię zresztą) i dlatego tak mnie ciekawi co by z tego wyszło XD
Uuu... EngPol... To brzmi ciekawie. ^^ Challenge accepted!
Usuń